sobota, 31 stycznia 2015

Krem marchewkowy - pyszny i zdrowy !

Kolejny raz chciałem się z Wami podzielić tym co pojawiło się na moim talerzu, a w dzisiejszym wypadku tym co pojawiło się w mojej misce :)
Krem, przygotowaliśmy razem z dwójką moich przyjaciół więc mój wkład w gotowanie był troszkę mniejszy ale wszystko kontrolowałem :)

Krem marchewkowy z imbirem i curry podawany z grzankami 

Czas gotowania: 45 minut
Wartość odżywcza dla 1 osoby:

Kalorie: 335 kcal *13,4 %
Węglowodany: 78 g *24,3%
w tym cukry: 20 g *16%
Tłuszcze: 4 g *5%
Białko: 12 g *16%

zapotrzebowanie obliczone dla osoby 2500 kcal
węglowodany: 320g (dla osób aktywniejszych 400g-500g, dla bardzo aktywnych 500g-600g)
cukry : 120g (osoba 2500 kcal)
tłuszcze: 80g (dla aktywniejszych więcej o 7-8g co 200 kcal)
białko: 72-75 ( na każdy kg ciała około 0,8g-1,0g)

Krok 1 - skompletowanie składników (dla 3 osób)

6 dużych marchewek - około kilograma
1 cebula
1 czosnek (do grzanek i trochę do kremu)
4 bułki
pietruszka (do wywaru)
seler (do wywaru)
natka pietruszki (do posypania)
przyprawy: curry, chilli i słodka papryka



Krok 2:

- Kroimy pietruszkę, trochę marchewki, selera i trochę cebuli, wrzucamy wszystko do garnka zalewamy wodą i robimy wywar. Gotujemy 20 minut żeby wyciągnęło smak. Można iść na skróty i użyć kostki knorra ale wiadomo ja nie użyłem :) 
- Marchewkę kroimy w talarki, im drobniejsze tym szybciej marchewka będzie miękka i gotowa do blendowania



Krok 3:

- Trzemy imbir na tarce, można ze skórką żeby więcej witamin zostało w naszym kremie
- Kroimy cebulę i smażymy na oliwie, dodajemy przetarty imbir i ząbek czosnku 
- Marchewkę wrzucamy na patelnie z oliwą i smażymy do czasu kiedy będzie miękka





Krok 4:

- Jeżeli mamy już miękką marchewkę a cebulę jest złocista mieszamy to wszystko razem.
- Dodajemy przypraw: Curry (dużo), trochę chilli i słodkiej papryki
- Kroimy bułki  i robimy z nich grzanki na patelni z rozgrzaną oliwą ( można na czosnku ale ja nie lubię - moi towarzysze robili z czosnkiem :) )




Krok 5:

- Marchewkę wrzucamy do garnka, zalewamy wodą tak żeby przykryć całość i gotujemy minimum 15 minut
- Po 15 minach całość blendujemy




Krok 6:

- Grzanki na talerz, do misek nakładamy krem, na górze kładziemy łyżkę jogurtu greckiego i posypujemy pietruszą


SMACZNEGO !!

piątek, 30 stycznia 2015

Trening na urlopie - why not

Kto jak kto , ale ja na wyjazd zabieram sportowe buty i rzeczy na siłownie i bardzo jestem z tego dumny. Cieszę się również, że kluby umożliwiają komuś przyjść na trening "próbny", bo w mojej sytuacji kiedy nie jestem z Warszawy to daje możliwości bycia ciągle w formie a nie robienia sobie przymusowej przerwy. 

Dawno już słyszałem o siłowni McFIT tak więc chciałem przekonać się czy opinie o niej są słuszne czy nie. Jaka jest moja opinia ? Zapraszam do lektury, krótkiego posta. 

McFIT to sieciówka na wiele Państw tak więc spodziewałem się wysokiego poziomu. W Warszawie są dwa kluby McFIT - ja udałem się na ulicę Ostrobramską.

Klub mieści się na 2 piętrze więc, zanim się do niego dostaniemy spalimy już trochę kalorii, nie przeszkadza mi to bo po to chodzę na siłownie żeby się zmęczyć. Wchodzimy (towarzyszyła mi koleżanka mieszkająca w Warszawie) i przy recepcji spora kolejka.

Pierwszy raz spotkałem się żeby na dużej siłowni gdzie jest możliwość pomieścić setki ludzi pracuje 1 osoba na recepcji. Wszystko trwa mega długo i na wstępie byłem zniechęcony. Chłopak, który pracował przy obsłudze ludzi nie miał na to wpływu, był uprzejmy i robił to co do niego należało. Pytanie dlaczego nikogo innego nie było ? Może się ktoś rozchorował i to był taki jednorazowy "wypadek" przy pracy :)

Logując się do systemu otrzymuje się kartę na 2 darmowe wejścia ważne przez 8 dni - bardzo fajna opcja.

Pierwsze co, chciałem iść na zajęcia prowadzone bo jak wiadomo, uwielbiam trening z trenerami na sali fitness. Jednak w McFIT na sali nie spotkasz trenera tylko rzutnik i sprzęt sportowy. Ciężko jest nawet spotkać tam ludzi. Nie popieram tego typu zajęć bo jednak żywa osoba to jest większy motywator i jednak zapewnienie bezpiecznego treningu dla kogoś kto jest zielony w tych sprawach. Domyślam się, że dzięki temu karnety nie kosztują majątku bo wynajęcie instruktorów to spory koszt ale też wydaje mi się, że dobrzy trenerzy przyciągają ludzi na siłownie.

Skusiłem się na zajęcia Vibration, zajęcia na trzęsącej się platformie. Fajne ale trwające tylko 20 minut i nie będę ukrywał, że nie zmęczyłem się w ogóle. Zastanawiam się poco w ogolę są takie zajęcia. Na innych salach prowadzone są przez wirtualnego trenerka rowerki (ani jednej osoby na około 30 rowerków) a na 3 sali Yoga z dwiema paniami.

Bardzo spodobały mi się telewizorki przy każdej sali, które pokazywały jakie zajęcia trwają lub jakie się zaczną. Można kliknąć i przeczytać opis każdego treningu i uzyskać informacje na jakim poziomie one są "prowadzone"

Po szalonym wibrowaniu udałem się na dalsze odkrywanie McFITu i z minuty na minutę podobało mi się coraz bardziej. Siłownia jest jak dla mnie idealnie podzielona na strefy: brzuszki, trx, cross fit, wolne ciężary, stretching, cardio i maszyny. Spędziłem trochę czasu na każdej z niej bardziej zapoznając się ze sprzętem niż ambitnie ćwicząc ale chciałem spróbować wszystkiego :)

Ponieważ jutro mam jeszcze trochę wolnego czasu przed południe planuje skorzystać z drugiego darmowego wyjścia.

Reasumując McFIT zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, pomijając długie kolejki i bardzo słabe "zajęcia fitness" szatnie, strefy cardio,maszyn i sale które opisałem wyżej wyposażone superowo.
Polecam ! Gdybym mieszkał w Warszawie to na pewno zastanowiłbym się nad kupnem karnetu:)

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z McFIT'u :)









wtorek, 27 stycznia 2015

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej ! No nie wiem ...

Otwieram komputer, wklepuje adres strony internetowej a następnie nazwę treningu, który mnie interesuje. Staje przed krzesłem, na którym jest laptop i zaczynam trening. Czy aby na pewno to wszystko tak łatwo wygląda ? Dziś zastanawiam się czy lepszy trening w domu czy na sali gimnastycznej ?

Nie jest trudno stwierdzić, że i trenowanie w domu, i trenowanie na siłowni ma swoje plus i minusy teraz tylko należy to jakoś unormować.

Dla mnie najważniejsze w treningu jest: efektywność i bezpieczeństwo. O ile efektywny mocny trening możemy zrobić w domu to posługując się hasłem reklamowym jeden firmy produkującej batony "9 na 10 wypadków przytrafia się w domu - nie siedź w domu" z bezpieczeństwem bywa różnie. Chodzi mi tutaj może bardziej o technikę i doglądanie poprawności ćwiczeń. Osoba, która długie lata siedziała w fotelu i oglądała na laptopie jedynie komedie romantyczne może nie mieć zielonego pojęcia jak poprawnie wykonać ćwiczenie. I teraz nasuwa się odpowiedź "ale trenerzy wszystko tłumaczą !" i ja odpowiem, tak tłumaczą ale nie są w stanie poprawić nikogo poprzez ekran laptopa. Głupie stwierdzenie "pamiętajcie kolana nie wychodzą za palce przy składach!" nie dociera do 60-70% osób, które ćwiczą na żywo na siłowni z trenerem a co dopiero przed komputerem.

Dużą role w decyzji czy wychodzimy czy zostajemy, odgrywa czas. Nie zawsze mamy możliwość, żeby dojechać na siłownie i poćwiczyć. W tym wypadku jestem zdecydowanie za tym, żeby ubrać buty nie myśleć o tym nawet jak się wygląda i zrobić dobry trening z internetu. Pamiętajcie, żeby zawsze trenować w butach sportowych a nie w skarpetkach bo można zrobić sobie krzywdę !

Motywacja - i tutaj jest różnie. Często odpuszczając sobie siłownie i planując trening w domu odwlekam go tak długo, aż stwierdzam, że już za późno i czas iść spać. Ciepłe mieszkanie, odpalony telewizor, znajomi piszczący na czacie i milion innych rzeczy raczej nie zachęca do podniesienia tyłeczka i zmęczenia się. Nie oszukujmy się ale jesteśmy z natury leniwi. Z dumą i podziwem patrzę na wszystkich, którzy znajdują motywację do treningu w domu. Ja często żeby zafundować sobie dobry wycisk muszę iść na zajęcia prowadzone, żeby ktoś na mnie krzyknął i przypilnował, bo nawet na strefie siłowej czasami sobie bimbam.

Powtarzalność treningu i poprawa kondycji też jest bardziej widoczna na treningu domowym, jednak jest to lekko sztuczny sukces. Dlaczego? Dlatego ponieważ za każdym razem mamy ten sam schemat ćwiczeń, tą samą intensywność te same przerwy i wszystko to samo. Robiąc trening np. Killer Ewy Chodakowskiej możesz zauważyć czy po ostatniej rundzie umierasz tak jak tydzień temu czy jest już dużo lepiej z  Twoją kondycją, ale ... wchodzi tutaj monotonia i normalna nuda.  Na siłowni chodząc na różne zajęcia wszystko zależy od instruktora, intensywności zajęć i innych czynników. Jeżeli trenuje się cały czas to samo, nie rozwijamy innych mięśni tylko wyszkalamy w sobie pewną sztuczną wytrzymałość, dlatego treningi trzeba zmieniać. Złotym środkiem dla mnie jest robienie sobie co 2 tygodnie swojego ulubionego treningu z internetu i obserwowanie swojego ciała tuż po wysiłku, na co dzień jednak polecam urozmaicenia i różnorodność.

Kontakt z innymi ludźmi może być największym motywatorem do treningu na sali ale tak samo może być demotywatorem. Jeżeli jesteśmy w fatalnej formie fizycznej i zbędne kilogramy są dla nas tak uciążliwe to domyślam się, że jest bardzo ciężko pokazać tą słabość między ludźmi. Takie osoby przypuszczam chowają się w domu i trenują ostro przy monitorze licząc na super efekty. Moim subiektywnym zdaniem, 1-2 no góra 3 osoby na 100 odnoszą sukces w takim treningu. Nie jestem w stanie oczywiście potwierdzić tego na 100% ale z opowiadań wiem, że zapał treningu w domu opada dużo szybciej niż trenowanie na siłowni. Znajomi, którzy zapisali się na siłownie a nie mieli jakoś dużo wspólnego ze sportem we wcześniejszych latach trenują dużo więcej niż znajomi, którzy deklarują, że schudną na wakacje robiąc treningi internetowe. W czym tkwi cała ta tajemnica ? Dokładnie nie wiem, ale ja sam przed sobą często mam wyrzuty sumienia, że nie byłem na siłowni już tyle i tyle czasu, dlatego tego samego dnia lub następnego układam sobie tak dzień, że jestem w stanie podjechać nawet na godzinę. Dla chcącego nic trudnego a wymówki są tylko naszym usprawiedliwieniem.
Kiedy poczuje się tą atmosferę na siłowni, trening w grupie daje dużo więcej radości i satysfakcji. Bardziej motywuje i więcej wysiłku wkładamy, żeby pokazać innym, że stać nas na więcej. Trener, który chodzi koło nie powie Ci z uśmiechem na twarzy "super Ci idzie! jeszcze 8 razy" kiedy stoisz i obijasz się od kilku minut a w domu rygoru nie zaznasz.

Nie ma co się wstydzić ! Wyjdź z domu i pokaż ludziom, że chcesz się zmienić i poprawić własną sylwetkę! Pokaż wszystkim, że stać Cię na dużo. Każdy przychodząc na siłownie miał tremę i każdy czuje się na początku dziwnie i nieswojo. Ja chodząc na zajęcia gdzie są zazwyczaj same panie już na to nawet nie zwracam uwagi, przychodzę poćwiczyć tak jak one i tak jak one chcę poprawić swoją kondycję.

Rzucając ostatnią myśl na koniec tego posta uważam, że trening w domu powinien być uzupełnieniem lub wyjściem awaryjnym kiedy nie mamy czasu. Chodzenie na siłownie wytwarza w ludziach systematyczność i zwiększa zaangażowanie w trening. Nie neguje tych co trenują tylko w domu, a wręcz jestem pełen podziwu, że znajdują motywację i chęć do działania kiedy można posiedzieć i poobijać się. Chciałbym tylko przypomnieć raz jeszcze, że trener na sali poprawi Twoje błędy i nie dopuści do kontuzji a w domu nikt nie skontroluje Twoich błędów. Najważniejsze jednak w całym tym poście jest to, że i ćwiczących w domu i ćwiczących na siłowni łączy to, że - ćwiczą :) tak więc pozostańcie w tym co Was motywuje i co planujecie na przyszłość i nie poddawajcie się nigdy!

Wrzucam 3 prt screeny z moich najczęściej odwiedzanych treningów internetowych. Wrzućcie swoje linki też !

1. Ewa Chodakowska Killer - dawno nie robiłem ale akurat dzisiaj mnie naszło i też pojawił się pomysł na ten post. Jestem w dużo lepszej kondycji niż rok temu kiedy zdarzyło mi się po treningu z Ewą normalnie zemdleć :) ale to objaw tego, że za szybko wstałem i nie dałem organizmowi dojść do siebie. Teraz jest duuużo lepiej !
Na pewno jest to ciężki trening i raczej dla osób, które już trochę trenują. Czas trwania około 38-40minut


2. Mel B - 10 minutowy trening brzucha. Często po siłowni jak mam jeszcze siłę, robię brzuchy z mel b i jej ekipą. Motywuje mnie jej energia i fajne prowadzenie treningu. Tylko 10 minut a efekty mega. Trzeba jednak być systematycznym

 
3.  Fitness blender - setki filmików na każdą partię mięśni. Trening, bez żadnych emocji jak u Mel B. Narrator opowiada jak będzie wyglądało ćwiczenie, osoba na białym tle pokazuj co i jak i zaczyna się trening. Treningi bardzo różne. Bardzo intensywne i średnio, długie i krótkie. Do wyboru do koloru - powoli staje się to mój ulubiony trening internetowy.




niedziela, 18 stycznia 2015

Improwizacja na całego

Dzisiejszy pomysł na obiad rysował się w mojej głowie podczas powrotu do Krakowa. Najpierw w planach były na naleśniki, potem risotto, następnie kasza gryczana a stanęło na łososiu. Chciałem przygotować go na świeżym szpinaku baby, ale niestety w 2 sklepach nie dostałem tego artykułu i zaczęła się improwizacja.

Ostatecznie przygotowałem:

Grillowanego Łososia na maśle z brokułami, brukselką, kuskusem z warzywami i sosem koperkowym.

Czas przygotowania : 30 minut
Wartość odżywcza dla 1 osoby :

Kalorie: 793 kcal -- *32%
Węglowodany: 61,5 g -- *19%
w tym cukry:  6,8 g -- *6%
Tłuszcze: 38,6 g -- *48%
Białko: 48,2 g -- *67%

zapotrzebowanie dla osoby 2500 kcal (ja mam na pewno większe)
węglowodany: 320g (dla osób aktywniejszych 400g-500g, dla bardzo aktywnych 500g-600g)
cukry : 120g (osoba 2500 kcal)
tłuszcze: 80g (dla aktywniejszych więcej o 7-8g co 200 kcal)
białko: 72-75 ( na każdy kg ciała około 0,8g-1,0g)

Krok 1 - skompletowanie składników (dla 2 osób)

Łosoś świeży - 300 g
Kasza kuskus - 150 g (połowa opakowania)
Śmietana 18% - 175 g (cały kubeczek)
Brukselka - 200 g
Brokuł - 250 g 
Szczypiorek
Cytryna 
Wino białe - 100 ml




Krok 2 :

- na gotującą i osoloną wodę wrzucamy brokuła pokrojonego w małe różyczki
- kaszę kuskus 1,5 szklanki zalewamy 1,5 szklanki wrzątku ( stosunek 1:1 - ile kaszy tyle wrzątku), przykrywamy pokrywką i odstawiamy na 5-8 minut 




Krok 3 - przygotowanie sosu 

- myjemy i kroimy koperek 
- 100 ml wina białego (ja miałem półsłodkie - lepiej chyba wytrawne) wlewamy na miseczki
- dodajemy mały kubeczek śmietany 18%
- doprawiamy solą i pieprzem
- wrzucamy koperek
- wszystko mieszamy







Krok 4:

- do w półgotowych brokułów wrzucamy brukselkę i gotujemy jeszcze około 8-10 minut
- zaczynamy smażyć łososia na maśle 




Krok 5:

- odcedzamy brukselkę i brokuły
- 4-5 główek brukselki i kilka różyczek brokuła kroimy na drobne kawałeczki
- jeżeli mamy suszone pomidory można pokroić je w kawałeczki i razem z pokrojoną brukselką i brokułem wrzucamy do kuskusa
- mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem 
- łososia kropimy cytryną 


Krok 6:

- Łososia kładziemy na ręczniku papierowym, żeby ociekł z masła
- brokuły i brukselkę układamy na talerzu, kuskus nakładamy i polewamy sosem



Krok 7:

- Nakładamy łososia na talerz, nalewamy wina, które zostało z sosu :) i jemy :)

Smacznego !! 


Kolejny raz było bardzo pysznie :)

czwartek, 15 stycznia 2015

Przetrenowany jest przetrenowany !

Przesadziłem - przyznaje się bez bicia, że przetrenowałem się i teraz zapewne będę musiał zrobić sobie 1 dzień wolnego :) hehehe. Tak na prawdę to w niedziele miałem intensywny bieg 5 km, w poniedziałek morderczy TRX z Kasią, o którym będę pisał wkrótce jednak chcę jeszcze kilka razy być u Kasi na zajęciach żeby napisać większy opis tych zajęć. Wtorek zaspałem na zajęcia więc postał mój kulinarny post, w środę zakwasy po TRX osiągnęły zenit bólu więc poszedłem na Body Shape do Kamila Z. żeby rozruszać się, doprawiłem 20 minutowym biegiem na bieżni i seriami na klatkę piersiową. Do Kamila wybiorę się jeszcze na inne zajęcia bo wiem, że jest fenomenalnym trenerem i na pewno postanie tutaj post o jego treningach. Dziś jest czwartek i zapisałem się -  a w sumie i udałem na zajęcia FIGHT KICK i STRETCHING.

Nigdy wcześniej nie chodziłem na żadne zajęcia typu Fight itp, ale po przeczytaniu opisu stwierdziłem, że na pewno nie będą to zajęcia gdzie będziemy walczyć między sobą - a na to jeszcze nie jestem gotowy :).



Ocena zajęć:

Miejsce: Platinium - Szlak
Termin zajęć: Czwartek 18.00(Fight Kick)
Instruktor: Przemek W.

Jak zwykle na sali byłem jednym chłopakiem, no ale nie przeszkadza mi to już w ogóle. Wiem, że droga do dobrej kondycji i ładnego ciała są zajęcia prowadzone i czekam kiedy koło mnie na sali będą pojawiać się liczniej panowie. Oczywiście trening na siłowni jest bardzo potrzebny ale bez wytrzymałościowych zajęć to można stać się tylko karkiem (czyt. koksem tak napakowanym, że nie może odebrać telefonu)

Pierwsza część zajęć to rozgrzewka prowadzona w fajnym rytmie, z ustawieniem rąk z gardę i raz na czas wplecione kopnięcie czy uderzenie bokserskie. Patrząc w lustro miałem wewnętrznie niezły ubaw, ponieważ to jak robiłem ciosy rozbawiłoby każdego :) nie przejmuje się jednak takimi rzeczami tylko cisnę dalej i staram się robić wszystko jak najlepiej umie na daną chwilę.

Po jakiś 15-20 minutach układu z różnymi wykopami i ciosami, zacząłem nakreślać sobie już w głowie wizerunek tych zajęć, kiedy NAGLE totalna zmiana charakteru treningu. Fajne i nie bardzo męczące zajęcia aerobowe przemieniły się w bardzo intensywne minutowe zadania.

20 osób będących na zajęciach zostało podzielonych na 4 grupy. Każda grupa miała przez minutę wykonywać jedno zadanie po czym zmienić się miejscami aż do momentu wykonania 4 ćwiczeń i wrócenia na miejsce gdzie się zaczynało. Ja trafiłem do grupy, która zaczynała od brzuszków. Następnymi stacjami były wykopy, później wykroki, które bardzo mocno angażowały nogi i ostatnią bazą był bieg bokserski czyli truchcik w miejscu z bardzo szybkim uderzaniem pięściami w powietrze(można było sobie wyobrazić, że przed sobą jest bokserska gruszka)

Po skończonej rundzie Przemek utrudnił trochę każde ćwiczenie i robiliśmy znowu każde ćwiczenie po minucie, zmieniając jak najszybciej miejsca. Trzecia runda odbyła się na podobnej zasadzie tylko kolejny raz trener zmienił lekko ćwiczenia.

Druga część zajęć czyli ta z minutowymi bazami, była bardzo intensywna. Widziałem po dziewczynach, że nie były w stanie wytrzymać 60 sekund robiąc jedno ćwiczenie. Dla mnie samego taki typ zajęć jest idealny - jednak zakwasy i zmęczenie mięśni dawały się we znaki za bardzo.

O Przemku mogę powiedzieć nie wiele, prowadził zajęcia tak jak przystało na trenera sztuk walki. Co mam na myśli? Bez jakiegoś krzyczenia i podskakiwania jak to robią trenerzy fitness. Tutaj wszystko było komendą i takim jakby rozkazem. Na sali było słychać muzykę i raz na czas " kopnij!". Zazwyczaj biorę udział w zajęciach, które mają inny charakter i inny nastrój ale ten typ prowadzenia treningu też bardzo mi się podobał. Przemek pierwszą część, która byłą aerobowa trenował z nami, pokazując wszystko co mamy robić i widać, że sztuki walki nie są dla niego zajawką od zeszłego sezonu ( jak czasami bywa z instruktorami ). Drugą część zajęć stał i sprawdzał czas jaki mieliśmy do upragnionych 60 sekund. W tej części dopingował i poprawiał jak coś robiliśmy źle.

Zajęcia te dla mnie można podzielić na dwie części. Pierwsza to przyjemny aerobik z motywem ciosów, średnio intensywny, idealny dla początkujących. Sam pomyślałem, że wreszcie będę mógł napisać posta do ludzi, którzy nie robili jeszcze nic na siłowni i chcieliby zacząć. Tak, pierwsza część dla takich osób byłaby idealna, jednak zabawa z ćwiczeniami w grupach podniosła poziom zajęć ze średnio intensywnych na intensywne lub nawet bardzo intensywne :)
Oczywiście początkujący poradziliby sobie z tym zadaniem, zapewne musieliby robić chwilowe przerwy ale wszystko do przeżycia :) Nie chce nikogo zniechęcać i odradzać tych zajęć bo to nie jest moim celem, tylko nie będzie prawdą jak napisze, że są łatwe i przyjemne bo wysiłku trzeba włożyć bardzo dużo, zwłaszcza w końcówkę :)

Sam przed sobą mogę przyznać, że te zajęcia pokazały moją słabą stronę, którą chcę jak najszybciej poprawić. Mowa tutaj o rozciągnięciu ciała. Wszystkie wykopy, które robił Przemek ja robiłem o połowę niżej. Rozciąganie na koniec zajęć było dla mnie ogromnym wstydem kiedy nie mogłem pochylić się do kolan prawie w ogóle, bo wszędzie czułem, że ścięgna trzymają i nie chcą puścić. Było mi tak głupio, że od jutra mam w planach codziennie troszkę się rozciągać w domu, żeby efekty były widocznie już niedługo.

Przejdźmy do oceny

Wartość merytoryczna:








Charyzma i zaangażowanie trenera:








Intensywność zajęć:







Fight Kick, są to zajęcia na które będę przychodził i trafiają one do mojej listy polecanych zajęć.

Dwa słowa jeszcze o Stretchingu prowadzonym, również przez Przemka. Był to mój drugi stretching więc nie mam za bardzo odniesienia jak powinien wyglądać taki trening. Mogę tylko opisać, że ten był równie intensywny jak zajęcia Fight Kick. Często niewygodne pozycje, które trzeba było utrzymać sprawiały, że pot leciał mi po plecach i kapał z czoła. Nie raz chciałem wrócić czasem do zeszłej godziny i męczyć się szybkimi seriami niż odczuwać ból z rozciągania i utrzymywania ciała w określonym przez trenera ustawieniu. Przemek kilka razy przeszedł po sali i poprawił prawie każdego co jest dla mnie zawsze dużym plusem w odbiorze prowadzącego.
Intensywnie było bardzo i wyszedłem ledwo z sali, jednak czułem, ze mięśnie i ścięgna mam rozciągnięte jak nigdy. Bardzo spodobało mi się zdanie wypowiedziane przez prowadzącego " jeżeli myśleliście, że stretching to zajęcia gdzie poleżymy sobie i coś sobie rozciągniemy to byliście w błędzie. Stretching to bardzo ciężki trening - jak każdy inny" i z tego samego założenia wychodzę i nie wstydzę się iść na trampoliny bo wiem, że 3/4 a może nawet więcej osób na siłowni po 30 minutach powiedzieliby PASS.

Ja podejmuje wyzwania i podejmować będę nadal :)


wtorek, 13 stycznia 2015

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ... :)

Plan na dzisiaj był zupełnie inny ale jak zwykle, życie zweryfikowało po swojemu :) Planowo miał być trening obwodowy na siłowni zwieńczony spinningiem z jednym z moich ulubionych trenerów. Jak wyszło ? Długa drzemka i wszystko przepadło - ale szybki plan B i jedziemy dalej.

Postanowiłem zrobić dobrą obiado-kolacje i podzielić się z Wami moim przepisem.

Makaron pełnoziarnisty z kurczakiem, suszonymi pomidorami, prażonym słonecznikiem, rukolą i białą mozzarellą. 

Wartość odżywcza dla 1 osoby :
czas przygotowania :  25 minut

kalorie: 796 kcal -- *32%
węglowodany: 81 g -- *25%
w tym cukry: 5,5 g -- *5%
tłuszcze: 29,7 g -- *37%
białko: 46,9g g -- *65%

zapotrzebowanie dla osoby 2500 kcal (ja mam na pewno większe)
węglowodany: 320g (dla osób aktywniejszych 400g-500g, dla bardzo aktywnych 500g-600g)
cukry : 120g (osoba 2500 kcal)
tłuszcze: 80g (dla aktywniejszych więcej o 7-8g co 200 kcal)
białko: 72-75 ( na każdy kg ciała około 0,8g-1,0g)

Krok 1 - skompletowanie składników (dla 2 osób)

Makaron pełnoziarnisty - 200 g (pół opakowania)
Kurczak - 400 g (podwójna pierś)
Biała mozzarella - 125 g (cała kulka)
Suszone pomidory - 80 g (pół słoiczka)
Rukola - 100 g
Słonecznik - 100 g (całe opakowanie)



Krok 2 - przygotowanie produktów 

- kurczaka myjemy i wycinamy tłuste fragmenty. Kroimy w kostkę.
- pomidory suszone kroimy w plasterki i potem jeszcze na pół
- myjemy rukolę
- białą mozzarellę odcedzamy z wody i kroimy w plasterki (można drobniej)



Krok 3 - gotujemy !!

- makaron wrzucamy na osoloną wodę
- kurczaka smażymy na maśle - można doprawić pieprzem z młynka
- prażymy słonecznika na maśle i lekko solimy







Krok 4 - nalewamy wina bo jest chwila wolnego :) i można się napić :P





Krok 5 - mieszanie składników

- do słonecznika dodajemy kurczaka
- następnie wrzucamy makaron, rukole i suszone pomidory
- dolewamy oliwy ze słoiczka z suszonymi pomidorami dla smaku





Krok 6 - przyprawiamy

- dodajemy pieprzu z młynka, pikantnej papryki i bazylii (bazylia według uznania- ja uwielbiam wszędzie)
- wszystko mieszamy dalej na lekkim ogniu





Krok 7 - nakładamy i wcinamy :)

- na koniec posypujemy gotowe danie białą mozzarellą. Można ją dodać wcześniej jeżeli lubicie lekko roztopioną

SMACZNEGO !




Raz na czas z miłą chęcią będę się z Wami dzielił moimi przepisami :)