czwartek, 26 lutego 2015

Motywacja ... jak ją znaleźć i gdzie ?

Każdy z nas ma jakieś kompleksy - mniejsze, większe ale nie znam osoby, która nie chciałaby coś w sobie zmienić. Pojawia się pytanie - jak ? Jak zmotywować się do działania i systematycznych ćwiczeń? 

1. Znajdź kogoś kto będzie Twoją motywacją

Nie mam na myśli przeszukanie internetu w celu znalezienia gwiazdy z okładek, która najbardziej odpowiada naszym ideałom. Znajdźmy kogoś w kręgu naszych znajomych, która chętnie wyciągnie Cię na basen lub bieganie. Teraz krzyczysz " ALE NIKT MNIE NIE ZAPRASZA NA BIEGANIE ! " wdech - wydech - wdech - wydech - i nagle przypomina Ci się jak tydzień temu kolega pytał czy pójdziesz na squasha albo koleżanka pytała o zajęcia zumby. Korzystaj z ludzi, którzy Cię otaczają i chcą być Twoją motywacją - nie ma niczego lepszego jak motywująca Cię osoba.

2. Rób dziennik i zobacz efekty 

Wszystko co zapisane będzie zapamiętane - no chyba, że to spalimy. Dla osób, które bez widocznych efektów nie są w stanie się motywować idealnym rozwiązaniem jest dziennik. 
Dziennik można prowadzić na kilka sposobów. Dla Pań na pewno będą ważne znikające centymetry dla Panów coraz większy ciężar na sztandze. Mierz się raz na tydzień i obserwuj uciekające centymetry. Tak samo z podnoszeniem ciężarów - zapisuj ile serii i jakie obciążenie było dla Ciebie maksimum danego dnia i porównaj to z wynikami z miesiąca wstecz. Zachęcam do zapisywania także codziennie swojej aktywności - wytwarza to w każdym z nas poczucie winy kiedy kartka pozostaje pusta... :)

3. Rób dziennik i zobacz efekty 

Pomyłka ? NIE ! 
Masz problem z tym, że na Twoim talerzu pojawia się za dużo jedzenia, niezdrowego i zbyt często? Zapisuj to co jesz - sprawdzaj raz w tygodniu co jest nie tak. Metoda ta działa i to bardzo skutecznie, kiedy wkręcimy się w ten tryb obiecuje Wam, że wpisanie słowa "Mars" czy "Big-Mak" będzie wstydem samym przed sobą - i nie powtórzycie tego błędu.

4. Zaplanuj - działaj !

Musisz postawić sobie jakiś cel, cel do którego będziesz dążyć. Nie można chodzić na siłownie czy zajęci fitness, chodzić biegać lub grać w siatkówkę bez zamierzonego celu. Wychodzę zawsze z założenia, że to co robimy, robimy w jakimś kierunku. Idziesz biegać - postaw sobie cel, że za 3 miesiąc przebiegniesz bieg uliczny 5 km lub 10 km. Zawieś sobie poprzeczkę i dąż do tego, żeby ją przeskoczyć. Pamiętajcie jednak, żeby poprzeczka nie była zbyt wysoko a czas do pokonania jej nie za długi. Bardziej smakują małe sukcesy a częstsze niż wyczekiwanie na wielki sukces, który może niestety z różnych powodów nie nadejść. Oczywiście zapisz to - skreślenie czegoś co 3 miesiące temu było dla Ciebie niewyobrażalne jest wielką satysfakcją.

5. W grupie siła

Ciężko Ci jest zmotywować się do treningu indywidualnie? Zajęcia prowadzone są dla Ciebie. Wchodzisz na godzinne zajęcia i stało się, nie wyjdziesz bo głupio. Mija godzina a Ty jesteś z siebie dumna/dumny i już wiesz, że w taki sposób dasz radę zrobić to, co bez presji ćwiczących obok byłoby nierealne. Grupa motywuje i to bardzo!

6. Rywalizuj 

Nic nie motywuje tak jak rywalizacja. Kumpel wyciska 10 kg więcej na klate niż ja ... czas to zmienić! Rywalizacja daje nam zapomnieć trochę o trudzie i wysiłku jaki wykonujemy podczas ćwiczeń. Nasza uwaga skupia się na zaimponowaniu drugiej osobie i podwyższeniu własnej wartości i własnego ego. Fajnie znaleźć kogoś, kto pomimo tego, że jest lepszy, ciągnie Cię ku górze a nie pokazuje swoją wyższość. Rywalizujmy z głową i ze wzajemnym motywowaniem się do poprawy i rozwoju.

7. Jestem 42 -> będę 40 

Ubrania są jedną z częstszych motywacji do zrzucania zbędnych kilogramów. Upatrz sobie fajne spodnie czy koszulkę, jednak kup ją dopiero jak będziesz gotowa/gotowy na rozmiar o jeden niższy niż aktualnie nosisz. Będzie to dla Ciebie prezent za dobrze wykonają robotę.

8. Kaloryfer 

Ciepło, ciepło z kratką na brzuchu najcieplej. 4-ro pak to coś o czym marzą pani i panowie. Rób sobie zdjęcia w lustrze co tydzień i obserwuj jak tłuszczyk znika a zaczynają zarysowywać się "kosteczki" na brzuchu. Motywacja po pierwszych widocznych efektach będzie ogromna i nakręcisz się jeszcze bardziej!

9. A niech gadają !

Ta sytuacja powinna być tak naprawdę tylko efektem Twoje nowej sylwetki. Nie skupiaj się tylko i wyłącznie na tym co mówią inni, zrób coś dla siebie. Ciężko przepracowany czas na pewno nie ujdzie uwadze Twoim przyjaciółką, które najpierw Cię obgadaj a później przyjdą po dobrą radę. Zazdrość to naturalny rzecz u ludzi - niech zazdroszczą Tobie :)

10. ...

10 jest Twoją prywatną motywacją!










poniedziałek, 23 lutego 2015

20 minutowy trening nóg i brzucha !

Już jest ! Mój pierwszy filmik z treningiem !

Długo trwało zanim zdecydowałem się na to, żeby nagrać taki filmik. Zachęcam wszystkich na 20 minut dosyć intensywnego treningu nóg i brzucha !

Wszystkie wpadki i niedociągnięcia świadczą o tym, że dopiero zaczynam. Uwierzcie, nie jest łatwo liczyć, ćwiczyć, mówić i motywować jednocześnie :)

Kolejne filmiki już niebawem !




środa, 18 lutego 2015

Kto rano wstaje ten ... je śniadanie !

Opinia o tym, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia atakuje nas zewsząd. Telewizja, internet i nawet znajomi non stop powtarzają, że śniadanie zjeść trzeba, ale mało kto mówi co i jak jeść. Przy dużej pomocy Kingi Sięki, studenki 5 roku dietetyki postanowiłem podjąć się tego tematu.

Zacznijmy może od tego co się stanie jak w ogóle pominiemy śniadanie, bo rano za dużo mamy na głowie, wstaniemy za późno lub po prostu nie lubimy jeść po przebudzeniu.


Kinga Sięka: Po nocnej przerwie od jedzenia w organizmie spadam poziom glukozy we krwi. Objawia się to zmęczeniem, sennością i problemami z koncentracją oraz co najgorsze dla nas ochota na coś słodkiego. Osoby, które nie jedzą śniadać często ulegają podusie słodkiej przekąski, ona dostarcza am energie "na już". Taki zastrzyk energii pomaga, ale tyko na chwilę. Bez śniadania organizm przestawia się na program "oszczędzam energię" i taka słodycz może odłożyć się w postaci tkanki tłuszczowej bo przecież musi mieć jakieś rezerwy. 

Brak śniadania powoduje również, że mamy większy apetyt bo przecież nie jedliśmy cały dzień. Obfite posiłki w godzinach popołudniowych mogą prowadzić do nadwagi i otyłości. Pomijając fakt, że po prostu źle śpimy, bo jak odpocząć z pełnym brzuchem. Wtedy kiedy nasz organizm ma się regenerować i odpoczywać fundujemy mu obżarstwo i ciężką pracę związaną z trawieniem spożytego posiłku. Z tego powodu bardzo często budzimy się z niesmakiem w ustach, niechęcią do jedzenia i znowu nie zjadamy śniadania.

Problemem który może powodować brak posiłku rano jest również pojawianie się zaparć, co związane jest z tym, że pierwszy kęs który „wpada do jelit” pobudza je do pracy i dzięki temu osoby jedzące regularnie śniadania nie mają większych problemów z wypróżnianiem.

Co w takim razie, jeżeli wstaniemy o 12-13 ? Każdemu z nas zdarza się taki dzień. Czy lepiej wtedy pominąć śniadanie i pierwszym posiłkiem powinien być obiad?

Kinga Sięka: Lepiej zjeść coś nie wielkiego, jakiś jogurt czy chociażby kanapkę. Obiad zjedzony jako pierwszy posiłek spowoduje, że popołudniu będziemy znowu głodni i zapchamy się kolejnym większym posiłkiem lub co gorsza słodyczami. Rozkręćmy trochę metabolizm nawet jak wstajemy późno a obiad zjedzmy spokojnie po 2-3 godzinach, żeby też nie za późno. Oczywiście mówimy o sytuacji późnych pobudek. 

Ciekawi mnie również Twój stosunek do śniadania na słodko. Czy taka opcja jest do zaakceptowania? 

Kinga Sięka: Zdecydowanie nie! Takie śniadanie dostarcza tylko cukrów prostych czyli glukozy, która jest szybko przyswajalna i dostarcza energii od razu, ale później bardzo szybko jej poziom we krwi spada do bardzo niskiego. Przez ten spadek czujemy się zmęczeni, ospali i głodni szybciej niż zjedlibyśmy śniadanie pełnowartościowe. Poranny posiłek powinien starczać na kilka godzin a nie na jedną lub dwie.

A same owoce?

Kinga Sięka: Też nie. Nie ma tam cukrów złożonych, które się dłużej wchłaniają. Glukoza i fruktoza spowodują, że po takim śniadaniu zrobimy się znowu głodni. Owoce są wskazane ale jako dodatek ale nie mogą stanowić jego podstawy.

Dobrze, tylko co zaproponować tym, którzy lubią jest jednak na słodko pierwszy posiłek dnia? Nie każdy lubi jajka, szynkę czy pieczywo. Jest jakaś opcja śniadania na słodko ?

Kinga Sięka: Jasne, że tak! Osoby takie mogą zjeść owsiankę z dodatkiem owoców, dżemu owocowego albo np. omleta owsianego z dodatkiem dżemu,miodu lub owoców. Pyszne, pożywne i słodkie :)

Super! O słodkościach wiemy wszystko. Istnieje też grupa ludzi, którzy rano bez boczku, jajecznicy na słoninie lub innych tłustych rzeczy nie wyobrażają sobie śniadania. Czy dla nich też jest jakaś przestroga? A może z takim posiłkiem jest wszystko ok?

Kinga Sięka: Generalnie śniadanie nie powinno zawierać zbyt dużo tłuszczu. Po takim śniadaniu będziemy czuć się ciężko i zamiast mieć energię na aktywne rozpoczęcie dnia będziemy marzyć o powrocie do łóżka. Śniadanie musi opierać się głównie na białku i węglowodanach złożonych. Jajecznica jak najbardziej może być świetnym pomysłem na pierwszy posiłek o ile będzie usmażona na niewielkiej ilości dobrej jakości tłuszczu lub zrobiona na parze. Jajka zawierają świetną jakość białka dlatego są jak najbardziej polecane. Do jajecznicy można dodać pokrojoną szynkę ale z boczku trzeba niestety zrezygnować.

A parówki? 

Kinga Sięka: Jeżeli są to parówki dobrej jakości, czyli takie które mają minimum 85% mięsa to jak najbardziej mogą być. Czytajmy etykiety :)

Wszystko jasne w tym temacie. Myślę, że teraz można przyjrzeć się mleku. Zapewne więcej niż połowa ludzi jada mleko na śniadanie w różnych kombinacjach. Czy powinniśmy jeść je często?

Kinga Sięka: Mleko jest bardzo dobrym pomysłem na śniadanie, ponieważ jest źródłem pełnowartościowego białka, zawiera aminokwasy egzogenne czyli niezbędne dla naszego organizmu. W każdym śniadaniu powinien znaleźć się jakiś produkt nabiałowy, jedynie kobiety w ciąży chorujące na cukrzyce powinny uważać z jedzeniem mleka na śniadanie. 

Czyli dla mleka mamy zielone światło :) 

Czas poruszyć najważniejsze śniadaniowe pytanie? Pieczywo ! Jakie ?

Kinga Sięka: O ile jest to pełnoziarniste pieczywo, bogate w błonnik i węglowodany czyli np. chleb razowy, orkiszowy, graham to jak najbardziej polecam! Ile można zjeść? Na śniadanie powinno to być około 70 gramów pieczywa czyli 2-3 kromki. 

Co z białym?

Kinga Sięka: Białe raczej nie jest polecane ale oczywiście nie każdy może jeść pieczywo ciemne w diecie łatwostrawnej, w chorobach wątroby, w diecie ubogobłonnikowej takie pieczywo jest wręćz wskazane.

Przede wszystkim jeżeli chodzi o jedzenie pieczywa to trzeba zwrócić uwagę na dodatki jakie używamy. Bo nie sztuką jeść najzdrowszy chleb na świecie a położyć na niego najgorsze dodatki.

Jako studentka dietetyki jakie polecasz najlepsze rozwiązanie na śniadanie? Co sama jadasz ? 

Kinga Sięka: Jako, że jestem fanką owsianki to jest to zdecydowanie mój numer jeden! Dużym plusem takiego śniadania jest to, że można przygotować mnóstwo wariacji, dodać różne owoce, bakalie, masło orzechowe. Takie śniadanie dostarcza pełnowartościowego białka, węglowodanów złożonych, błonnika, dostarcza również niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin B1,B3,B6 a także magnezu, żelaza, cynku. Owsiankę można zacząć przygotowywać już wieczorem dzięki czemu rano nie zajmie nam to dużo czasu. Wystarczy zalać płatki wodą lub maślanką i rano są gotowe. Można również rano ugotować je razem z mlekiem. 

Innym świetnym pomysłem są jajka w każdej postaci !

A czy jest jakaś idealna godzina na zjedzenie porannego posiłku?

Kinga Sięka: Jak najszybciej po wstaniu :) około pół godziny po przebudzeniu się.

Ostatnie pytanie dotyczy tego co można pić do śniadania? Kawa? Sok? Herbata?

Kinga Sięka: Jeśli chodzi o to co pije się do śniadania to wyłącznie kwestia gustu i tego na co mamy ochotę. Ważne jest to żeby śniadanie nie skończyło się na szklance soku lub filiżance kawy i nic więcej. 

Super!

Przez 7 dni robiłem zdjęcia tego co jadłem na śniadanie:) Czy możesz rzucić okiem i skomentować dwoma zdaniami moje błędy lub może mnie lekko pochwalić ? :D 

Kinga Sięka: Jasne! 

Dzień 1: Białe pieczywo - rukola, ser i papryka czerwona. Herbata

Kinga Sięka: Lepiej zmienić pieczywo na razowe, poza tym jest w porządku. Ewentualnie możesz urozmaicić kanapki, żeby nie były takie same. 


Dzień 2: Jajecznica na maśle z pieczarkami i pietruszką. Kromka białego chleba i herbata.

Kinga Sięka: Znowu zmieniła bym pieczywo :) Reszta super.


Dzień 3: Trzy parówki z szynki, kromka białego pieczywa i herbata.

Kinga Sięka: O pieczywie trzeci raz nie będę mówiła :) Brakuje jakiegoś warzywa ewentualnie soku owocowego świeżo wyciskanego. Śniadanie powinno zawierać warzywa i owoce jako dodatek.



Dzień 4: Jogurt naturalny typu grecki z owocami (Banan, pomarańcz, jabłko, kiwi)

Kinga Sięka: Dodałaby jakieś płatki zbożowe do tego, żeby były jakieś węglowodany złożone. Około 50 g płatków i byłoby ok.


Dzień 5: Mleko z płatkami kukurydzianymi 

Kinga Sięka: Płatki kukurydziane mają wysoki indeks glikemiczny, czyli powodują szybki wzrost poziomu glukozy we krwi ale tak jak pisaliśmy wyżej szybko poziom ten spada i będziemy szybko głodni. Lepiej zjeść płatki owsiane albo jaglane. Znowu brakuje warzywa, które musi być dodatkiem do śniadania.


Dzień 6: Dwa croissanty z miodem, nutellą i dżemem - kakao do picia.

Kinga Sięka: Zamieniła by jednego na kanapkę pełnoziarnistą z serkiem wiejskim i pomidorem lub rzodkiewką. 



Dzień 7: Tosty z ciemnego pieczywa zapieczone z szynką, serem i suszonymi pomidorami. Herbata 

Kinga Sięka: Nareszcie doczekałem się ciemnego pieczywa. Generalnie takie śniadanie jest ok. Fajnie jakby pojawił się jakiś sok świeży pomarańczowy lub z marchewki.




Kończąc chciałem poznać Twoją opinie na temat śniadania. Czy uważasz śniadanie za króla posiłków ?

Kinga Sięka: Moim zdaniem, śniadanie jest bardzo ważnym posiłkiem, ponieważ w dużej mierze decyduje o tym jak będzie wyglądać nasz dzień i czy od rana będziemy pełni energii i gotowi na nowe wyzwania. Odpowiednie śniadanie ma też wpływ na nasz nastrój i samopoczucie. Oczywiście nie ma co przesadzać a tym, że to taki król wśród posiłków i jeżeli nie damy rady zjeść rano obfitego śniadania to ważne żeby zjeść cokolwiek a coś większego np. po przyjściu do pracy. Także same plusy z jedzenia śniadania :)

Dziękuje bardzo! Bardzo dobra lekcja żywieniowa! Mam nadzieje, że będziemy się wszyscy tego stosować i że nasza rozmowa przyda się innym i ułatwi śniadaniowe wybory. Mam nadzieje, że niedługo przeprowadzimy taką rozmowę na temat kolacji ? :D

Kinga Sięka: Dziękuje również :) czekam na propozycje :)




niedziela, 8 lutego 2015

Nie ważne kto wygrał! Ważne, że wreszcie w Krakowie

Nareszcie ! Bardzo długo czekałem na to, żeby w Krakowie zaczęło się coś dziać więcej w temacie sportu. Po Lidze Światowej Siatkarzy, Mistrzostwach Świata Siatkarzy i innych dużych wydarzeniach sportowych przyszedł czas na spełnienie moich marzeń - światowy poziom tenisa w moim kochanym mieście!

Emocje na mecz Polski z Rosją rosły we mnie od momentu kiedy kupiłem bilet a było to jeszcze przed świętami bożego narodzenia. Nie jestem wielkim znawcą tenisa, nie zauważam taktyki i tego, że zawodniczka wygrywa większość piłek grając na backhand przeciwniczki albo, że przy drugim podaniu tenisistka zagrywa piłkę uciekającą na zewnątrz kortu. Nie zmienia to faktu, że ponad 10 lat jestem zakochany w tenisie, pamiętam jak pierwszy raz włączyłem Polsat Sport i od pierwszej rundy Wimbledonu kibicowałem Marii Sharapovej, która jako 17-latka doszła do finału tego turnieju i go wygrała.

Dwa lata później na Wimbledonie pojawiła się nieznana nikomu Polka ( ja wtedy już wiedziałem o Agnieszce bo wcześniej wygrała juniorski Wimbledon), która doszła do 4 rundy najważniejszego turnieju na świecie.

Od tego momentu miałem trzy tenisowe marzenia:
- Być na Wimbledonie - a już na korcie centralnym marzenie nad marzeniem
- Zobaczyć na żywo w akcji Marię Szarapową
- Zobaczyć na żywo w akcji Agnieszkę Radwańska

Pierwsze spełniło się, kiedy w Londynie odwiedzając wujka, poszliśmy na finał Radwańska-Williams na Wimbledon. Oczywiście nie było nas stać na bilety na kort centralny więc siedzieliśmy razem z innymi kibicami na górze Henmana, gdzie ustawiony jest wielki telebim, który transmituje mecz z kortu centralnego.
Tuż po finale, okazało się, że wejście na kort centralny na mecz deblowy, który oczywiście ściąga dużo mniej kibiców, kosztuje tylko 10 funtów. Oczywiście wykorzystaliśmy to i spełniłem moje tenisowe marzenie nr 1 w pełni.

Drugie marzenie zrealizowałem w połowie, kiedy spotkałem Marię Sharapovą na spacerze podczas mojej wizyty w Paryżu. Zaczynał się dzień później French Open i Maria wraz z rodziną przechadzała się po polach elizejskich i tam zrobiłem sobie z nią pamiątkowe zdjęcie - było to dla mnie coś niesamowitego, spotkałem tenisistkę, którą oglądałem setki razy i za każdym razem trzymałem kciuki za jej sukces.

Wszystko miało się pięknie zamknąć w całość kiedy kupiłem bilety na mecz Polska-Rosja. Maria i Agnieszka miały stanąć naprzeciwko siebie i rozegrać mecz na korcie w Kraków Arena. Jednak zawsze znajdzie się coś, co pokrzyżuje plany. Bilet kupiłem na sobotę a mecz Radwańska-Sharapova zaplanowano na niedziele :)

7.02.2015


Masa ludzi idąca w kierunku stadionu, na którym wyświetlane są twarze Agnieszki i Marii. Mecz rozpoczynał się o godzinie 12:00. Sam zjawiłem się o 11:50 jak chyba większość kibiców, przez co przed wejściem pojawił się długi wężyk oczekujących na wejście. Na szczęście do mojego sektora nie było dużej kolejki a osoby pracujące na bramce działały tak sprawnie, że inni ludzi stojący w długich kolejkach szybko dostali się do środka.

Nie będę opisywał samego meczu i formy zawodniczek. Nie mnie wypowiadać się nad techniką i kondycją najlepszych tenisistek na świecie. Chciałem skupić się na atmosferze i całej oprawie tych zawodów.

Hala wypełniła się bardzo szybko, znaleźć wolne miejsca można było tylko w sektorze dla mediów. Pierwszy mecz rozpoczęła Agnieszka grająca przeciwko Svetlanie Kuznetsovej. Dla sympatyków tenisa nie było zaskoczeniem, że Agnieszka ma problemy z tą zawodniczką gdyż dużo potężniejsza i silniejsza Rosjanka zawsze sprawiała problemy naszej reprezentantce.

Początek meczu był dla mnie lekkim zaskoczeniem. Na 15 tysięcznej hali, wypełnionej po brzegi oklaski były jak na szkolnej sali gimnastycznej. Ludzie siedzieli cichutko jak myszy pod miotłą. Siedzący w polskiej ekipie mężczyzna (przepraszam, ale nie wiem kto to był), dwoił się i troił aby rozruszać kibiców.
Wydaje mi się, że brak prowadzącego, który rozgrzeje kibiców trochę zdezorientował ludzi i sami nie wiedzieli co mają robić. Zapewne dla większości z nich był to pierwszy mecz tenisa na żywo.

Serwująca Agnieszka Radwańska 
Serwująca Svetlana Kuznetsova

Na szczęście kibice Polscy jak zwykle pokazali, że są najlepsi na świecie i po pierwszym secie atmosfera na Kraków Arena była już kapitalna. 

Brawa po wygranych piłkach Agnieszki były porównywalne do wygranego punkty Polski w Lidze Światowej Siatkarzy.
Magią tenisa jest to, że krzyki i cała wrzawa po kilku sekundach znika i na hali panuje totalna cisza, słychać wtedy nawet odbijającą się piłkę, którą zawodniczą przygotowuje do serwisu. 
Kilkanaście sekund ciężkich oddechów, pisku podeszwy i nagle znowu ogromny hałas wypełnia całą Kraków Arenę. 

Bardzo czekałem na tak zwany challange - czyli komputerową ocenę czy piłka była autowa czy w korcie. Zawodniczki wywołują sprawdzenie piłki, kiedy nie zgadzają się z decyzją sędziego. Bardzo to ułatwia sprawę i zapobiega kłótnią jakie bywały w dawnych latach. Prawdę mówiąc, z tymi kłótniami to często bywało ciekawie, gdy spotkały się dwa mocne charaktery a decyzji nie było jak dokładnie zweryfikować. 

Wyświetlany na telebimie challange


Mecz Agnieszki skończył się porażką w 3 setach. Mecz był ciekawy ale kolejny raz sprawdza się, że Agnieszka z mocnymi zawodniczkami, które grają siłowo często przegrywa. Tak stało się i tym razem. Po mimo porażki, wszyscy czekali na drugi pojedynek.

Radwańska, tym razem młodsza od Agnieszki Ula, pojawiła się na korcie w towarzystwie Marii Sharapovej. Krótka rozgrzewka i tenisistki zaczęły pojedynek. 

 Maria Sharapova w akcji

Ula Radwańska podczas serwisu

Moja ukochana Maria niestety w pierwszym secie nie dała pograć Ulce. Szybki set 6-0 zapowiadał małe emocje i szybki koniec meczu. Druga odsłona rozpoczęła się tak samo łatwo dla Rosjanki prowadzeniem 2-0 i wtedy Ula obudziła się do walki. 

Szybkie i mocne podania nagle zaczęły wychodzić lepiej Polsce i to ona zdobywała punkty po długich wymianach. Szybko zrobiło się 2-2 a później przełamanie i Ula prowadziła 3-2. Arena zawrzała! Atmosfera była wspaniała i nikt nie pamiętał już o porażce Agnieszki. Każda wygrana piłka przez Ulę była nagradzana ogromnymi wiwatami a w pewnym momencie gdy cała sala ucichła z trybun padło " Ula wyjdziesz za mnie?" - Radwańska chyba rozproszona tym pytaniem przegrała kolejny punkt :)

Mecz oczywiście wygrała Maria, która przy prowadzeniu 3-2 dla Uli zmotywowała się  i zakończyła drugiego seta 6-3. 

Mimo porażki, młodsza z sióstr dostała większe brawa niż 8 na świecie Agnieszka. 

Oceniając pobyt na Kraków Arenie, lepiej oglądało mi się mecz nr 2. Po pierwsze Maria Sharapova na korcie robi na mnie takie wrażenie, że mógłbym oglądać ją godzinami. Po drugie Ula radziła sobie naprawę momentami fantastycznie. Widać było chęć walki i co najważniejsze agresywny tenis. Atakowała a nie broniła się tylko przed 2-ga na świecie Marią. Widowisko podkręcały wszystkim znane bardzo głośne okrzyki Sharapovej podczas wymian. W pewnym momencie zawyła tak głośno, że ludzie pod nosem zaczęli się podśmiewać :) Cały jej urok tkwi w tym, że okrzyki są totalnie różne kiedy wygrywa a inne kiedy mecz nagle wymyka jej się z pod kontroli.

Rzecz, która demaskuje nasz brak wiedzy na temat meczy tenisa jest zachowanie kibiców pomiędzy piłkami. Na wielkich turniejach kibice mogą opuścić swoje miejsce tylko i wyłącznie w przerwie między gemami. Niewyobrażalne jest odbieranie telefonów, rozmowy czy wychodzenie po hot-doga. Takie rzeczy były robione w Kraków Arena non stop, ale nie ma się co dziwić kibicom - to dopiero pierwszy tak duży mecz tenisa w Krakowie i mam nadzieje, że nie ostatni. Oby częściej Polscy kibice mogli oklaskiwać swoich tenisistów i tenisistki, a wtedy na pewno wszystkie zachowania na korcie nie będą nam obce! 





Zapraszam do komentowania i przeglądania bloga :)
Pozdrawiam 

piątek, 6 lutego 2015

Shake it ! Shake it !

Znowu czas na coś, co większość z Was na pewno omija ze względu na niezrozumiałą nazwę.
XCO - czyli dwa ciężarki, które w środku mają piasek lub coś przypominającego piasek. Przesypywanie i szybkie ruchy rękami dają się we znaki naprawdę każdemu na sali. Wygląda dziecinnie a jest to wytrzymałościowy trening, który kończy się całą mokrą koszulką i przyspieszonym oddechem :)

Jestem z tych co zdecydowanie nie boją się eksperymentować. Zaczynam przygotowania do kwietniowego maratonu w Dębnie i każdy rodzaj treningu wytrzymałościowego jest dla mnie na wagę złota.


Ocena zajęć:

Miejsce: Platinium - ul. Aleksandy
Termin zajęć: Czwartek 17.30
Instruktor: Kasia H.

Nie były to moje pierwsze zajęcia XCO, tak więc przed treningiem wiedziałem czego mniej więcej się spodziewać. Jednak doświadczenie z przesypywaniem miałem tylko raz i to z inną instruktorką a jak wiadomo co kraj to obyczaj.

Zajęcia ruszyły. Rozgrzewki jako takiej nie było, od razu zaczęliśmy naukę małego układu, który angażuje ręce, nogi i brzuch do wysiłku. O dziwo tego dnia szwankowała moja koordynacja, która zazwyczaj mnie jakoś nie zawodzi. Śmiałem się sam z siebie jak nie mogłem ogarnąć łatwego kroku, no ale trwało to chwilkę i poczułem to na 100% a wtedy już jestem jak w transie :)

Układ zakładał czasami wersję podstawową i dla chodzących na zajęcia już dłużej. Uważam, że na każdych zajęciach powinno być coś takiego, że trener pokazuje jakiś krok wszyscy ćwiczą a później hasło "kto może więcej to robi tak..." i wtedy Ci, którym wcześniejszy poziom wytrzymałości wystarcza zostają na tym etapie a bardziej wytrenowani grzeją mocniej. Na czwartkowym XCO było kilka takich momentów ale mogłoby być na pewno więcej.

Nie będzie to też nowością, że na sali ćwiczyły osoby totalnie oporne na jakiekolwiek instrukcje Kasi. Kilka Pań beztrosko machało ciężarkami i podejrzewam, że wychodząc z zajęć nie miały nawet kropli potu na czole. Będę optymistą i powiem tylko, że lepiej tak niż siedzieć przed telewizorem :)

Zajęcia podzielone były na dwie części. Pierwsza to kardio około 35 minutowe, druga część to wytrzymałość, bardziej statyczna i na koniec brzuszki.

Kardio jak to kardio daje mega kopa i powera a na tych zajęciach poczułem naprawdę fajną energię. Nie ukrywam, że pod koniec już miałem dość i chciałem, żeby już się to skończyło ale mój upór na zajęciach nie pozwolił mi przestać ani na sekundę.
Jeżeli ktoś angażuje się i robi wszystko na fulla to zajęcia te mogą być całkiem dobrym wyciskiem.

Druga część to tak zwana wytrzymałość. Stojąc w miejscu, na rozłożonych rękach do boku, trzymając ciężarki w rękach ruszasz ramionami góra i dół. Najpierw wolno, później szybciej i wersja najtrudniejsza na koniec. Piasek, który jest w środku utrudnia zadanie. Kiedy trzeba ciągnąć rękę w górę, piasek jeszcze leci w dół tak więc trzeba pokonać jego siłę grawitacji. Przy dłuższym "szejkowaniu" barki pieką i są rozgrzane do czerwoności.
Jest to na pewno inny rodzaj wytrzymałości niż Pump bo tam działamy na dużych ciężarach ale tutaj szybkie małe ruchy angażują inne mięśnie i jest to idealne uzupełnienie do treningu.

Brzuch zrobiony całkiem fajnie. Czułem, że się zmęczyłem i takie uczucie zawsze jest u mnie oczekiwane jeżeli zjawię się na sali fitness.

Kasia jako prowadząca dawała bardzo dobrze radę i pomimo cichutkiego głosu i głośnej muzyki było ją słychać i wszyscy wiedzieli co robić. Fajne ćwiczenia, bardzo fajna energia, cały czas uśmiech na twarzy sprawia, że chce się wrócić na takie zajęcia.

Chciałbym Was wszystkich zmotywować do próbowania czegoś nowego. Coś co jest nowe daje nową energie i zaangażowanie. Eliminujemy nudę i rutynę a to w chodzeniu na siłowni jest najgorsze ale i najczęstsze. Zajęcia jak XCO czy trampoliny dadzą Wam mega w kość (przy odpowiednim zaangażowaniu) i odświeżą motywację do działania.

A teraz czas na gwiazdki

Wartość merytoryczna:






Charyzma i zaangażowanie trenera:






Intensywność