Dziś kolejne wyzwanie podjęte przez setki biegaczy. Pogoda wreszcie dopisała, trasa łatwa i przyjemna a do pokonania 10 km, no 10 km i coś.
Na wstępie muszę przeprosić za brak zdjęć w dzisiejszym opisie biegu, ale nie zapisały mi się wysłane na maila zdjęcia a z telefonu usunąłem.
Dzisiejszy bieg był drugą edycją "Harpańskiej dychy" ja jednak w Sosnowcu biegałem pierwszy raz.
Ogromna radość ogarnęła mnie kiedy okazało się, że zawody organizowane są na stadionie lekkoatletycznym. Każdy bieg ma swój klimat jednak stadion to stadion i od razu czuć, że jest się częścią sportu. Kiedy usłyszałem w dodatku, że ostatnie metry będziemy musieli pokonać właśnie na pomarańczowej nawierzchni obiegając całe kółko na stadionie - byłem zachwycony! :)
Często między biegaczami panuje takie powiedzenie " wszystko super ale organizatorzy nie zamówili pogody " tutaj spisali się na tyle dobrze, że pogoda była IDEALNA - lekkie słońce i troszkę chłodno, no może przesadziłem z tym, że pogoda idealna bo mocno wiało momentami :) Skupie się jednak nad tym co dotyczy organizacji biegu a nie prognozami pogody.
Biuro zawodów podzielone na dwa piętra, listy z numerami wywieszone w widocznym miejscu a pakiet startowy zawierał fajną koszulkę i kosztował tylko 40zł jeżeli zapłaciło się najpóźniej tydzień przed biegiem. Konferansjer zachęcał do rozgrzewki i przypominał o nadchodzącym starcie. Wszystko w fajnym klimacie.
Przed nadmuchaną balonową brama, oznaczającą start biegu ustawiło się 620 biegaczy - w tym kilku na wózkach inwalidzkich. Tutaj ogromne uznanie też, za dopuszczenie biegaczy niepełnosprawnych do biegu i pomyśleniu o nich organizując te zawody.
Trasa można powiedzieć łatwa, płaska i więcej było z górki niż pod górkę tak więc biegło się bardzo dobrze. W połowie nawrotka i tym sposobem mogłem oglądać najlepszych, którzy już wracali na stadion. Trasy takie jak te, czyli z nawrotką, wzbudzają we mnie większą rywalizację ponieważ na szybko jestem w stanie oszacować jak mi idzie względem całej masy biegaczy. Duży plus za oznakowanie każdego kilometra - mam nadzieje, że wszyscy już stosują oznakowania na biegach, które organizują, bo dla nas biegaczy to bardzo ważna sprawa.
Zawody wygrał Starzyński Andrzej z klubu Chemik Noxy Puławy uzyskując czas 31 minut 12 sekund. Pomiędzy Paniami najlepsza okazała się Nęcka Ula z klubu MKS-MOS "PŁOMIEŃ" Sosnowiec z czasem 36 minut i 49 sekund. Ja dobiegłem do mety z czasem 41 minut i 59 sekund. Czas ten na 10 km nie jest moim najlepszym ale ... i tutaj mały minusik.
10 km to nie dokońca 10 km w tym wypadku. Oczywiście trasa nie ma atestu potwierdzającego dokładny dystans co jest zapisane w regulaminie ale mimo wszystko liczę zazwyczaj w takich wypadkach na 10 km i kilka metrów a nie 200-250 więcej. Z jednej strony super bo wszyscy kochamy biegać więc dodatkowe metry to sama radość, jednak walcząc o życiówkę jestem na przegranej pozycji kiedy nie używam jakiś pomiarów z pulsometra czy komórki bo mój wynik jest zaburzony. Wyniki internetowe podają mój czas w przeliczeniu na 10 km co daje mi 4min i 12 sek na każdy kilometr, w rzeczywistości wyglądało to inaczej bo 4min i 08sek na kilometr. Być może dla początkowych biegaczy to pryszcz, jednak dla mnie ta różnica pokazuje, że była to moja najszybsza DYCHA w życiu.
Pozostając jednak w pozytywnych emocjach po biegu, zawieszam medal obok wielu innych i czekam na kolejną edycję, w której bardzo chętnie wezmę udział ! Można jednak obliczyć trasę tak aby była jak najbardziej zbliżona do przedstawianego na internecie dystansu. Następnym razem może jeden mały minusik zmieni się w plusik i będzie naprawdę fajnie.
Następny biegowy przystanek? Poznań - Wings for life
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz