Kolejne wyzwanie, kolejna lekcja pokory, kolejne rozczarowanie, kolejny kubeł zimnej wody... Czy Top Model było mi w ogóle do czegoś potrzebne?
Czas abym napisał tutaj też o mojej przygodzie w programie Top Model. Jest to kolejny wpis poświęcony innej tematyce niż sport, ale zaufaj mi na pewno odnajdziesz i w tym poście sporo motywacji!
Pierwsze pytanie jest takie - po co właściwie był mi ten program? Modelingiem zajmowałem się już od dawna i teoretycznie już skończyłem swoją przygodę z pozowaniem i wybiegami. Więc po co? Odpowiedź jest prosta: dla rozgłosu i dla większego zasięgu tego co robię. Chce motywować ludzi do działania, do zmian, do walczenia o lepszych siebie a ten program mógł mi to bardzo ułatwić. Tak więc można powiedzieć, że zrobiłem to dla siebie ale i dla Was :) im większy zasięg tym większa moja motywacja do motywowania Was, wyszło jak wyszło :) ale na pewno jesteście ciekawi tej historii.
A teraz o etapach, które przeszedłem w Top Model. Pierwszy cel w drodze do programu to zdobycie tej oto czerwonej opaski, którą dostaje każdy uczestnik, który przejdzie przez pre-castingi. Ja swoją wywalczyłem w Gdańsku. Kolejnym etapem jest casting główny przed jurorami, których znacie z telewizji.
Łatwo nie było! Zresztą 40 sekund z mojej półgodzinnej walki o miejsce w 50-tke możecie zobaczyć TUTAJ
Kasia Sokołowska i Marcin Tyszka nie byli do mnie przekonani i musiałem naprawdę stanąć na głowie aby udowodnić, że należy mi się kolejny etap. Bardzo dobrze wspominam Dawida Wolińskiego, który pomimo, że krytykował mnie najbardziej to na końcu poparł mnie i razem z Asią Krupą zadecydowali, że przechodzę dalej.
Radość była ogromna! Znalazłem się w 50-tce programu, czyli patrząc na oko, w najlepszej 25-tce chłopaków, którzy startowali na castingach. Kolejny raz udowodniłem sobie, że walką do końca jest się w stanie dojść do czegoś na czym mi zależy.
fot. Adam Cekiera |
Podniecenie rosło we mnie z dnia na dzień, widziałem że końcowy sukces jest na wyciągnięcie ręki. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że Top Model to nie program o modelingu tylko reality-show o modzie i trzeba jakoś siebie wykreować przed kamerami. Moja taktyka była prosta, pokazać siebie jako chłopaka, który wie, że jest wart tego aby być w finałowej 13, pokazać, że nie szukam zadymy i skandali, pokazać siebie z dobrej strony! Na wszystkie pytania, które miałem zadawane od reporterów odpowiadałem tak jak uważałem, nie tak żeby spodobać się reżyserowi tylko żeby mieć czyste sumienie. Czy dobrze zrobiłem? Wydaje mi się, że tak. Nie umiałbym udawać kogoś innego, kogoś kto na zadane pytanie szuka w głowie odpowiedzi, która najbardziej pasuje pod show. Czy wyszedłem na tym dobrze? Patrząc z perspektywy programu to nie, patrząc z perspektywy własnej osoby to idealnie.
Mogę być dumny z siebie ponieważ wraz z Jankiem Barańskim wygraliśmy pierwsze zadanie sprawnościowe - PRZETRENOWANY GÓRĄ - byłoby mi wstyd jakbym przegrał :) Janek pozdrawiam najmocniej !!
Nagrodą jak zapewne wiecie było otwieranie pokazu. O tym czy będę to ja czy Janek zadecydował rzut monetą przez Kasię Sokołowską, nie pokazali tego niestety w odcinku. Byłem bardzo dumny z siebie samego i skupiony na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Wiedziałem, że dobrze chodzę, byłem pewny siebie. Wyszedłem i ... ? ... i było super! Słyszałem opinie jurorów, którzy chwalili mnie za energię, timing, postawę, Kasia Sokołowska powiedziała, że super otworzyłem pokaz. W mojej głowie nie mogło być innych myśli jak "zostajesz w grze!"
Po pokazie było ognisko i bardzo przyjemny czas ze wszystkimi uczestnikami. Wspaniali ludzie! To też powiedziałem, przed kamerą ale chyba lepiej sprzedają się opowieści o tym, że nie przyszedłem tutaj szukać przyjaciół. Nie chcę pisać jak rozżalony przegrany, ale dlaczego nie pokazali ani jednej pozytywnej opinii? Połowa uczestników mówiła jak super jest i jak wspaniałych ludzi się tutaj poznaje, no tak, była to ta połowa z która się zaprzyjaźniłem i która niestety odpadła (większość). Rada dla tych co chcą iść do następnego edycji - nie pokazujcie pozytywnych emocji przed kamerą bo taką osobę potrzebują jedną max dwie ( w tej edycji to Karolina P. i Jakob - pozytywne dusze )
Dochodzę do etapu, w którym odpadłem :( niestety na drzewie nie było mojego zdjęcia. Ogromny żal, rozczarowanie, smutek, milion negatywnych emocji. Nie tak miało to wyglądać! Nie dopuszczałem do siebie nawet takiego scenariusza, że odpadnę. Wszystko szło idealnie a tutaj jednak porażka. Jedni się cieszyli i skakali ze szczęścia (totalnie zapominając już o tych, którzy odpadli) inni załamani leżeli na trawie i jedyne co pozostało to zagryźć zęby i powiedzieć cokolwiek do kamery. Nie żałuje tego co powiedziałem odnośnie słabszych osób od siebie. Wiem jak chodzę, wiem jak wychodzę na zdjęciach i porównując siebie z innymi robiącymi szum koło siebie osobami wiedziałem, że jestem lepszy. Następne pytanie, czy lepszy do Top Model? No właśnie chyba nie, bo tutaj szum to podstawa.
I tak zakończyła się moja historia w Top Model
Nie mogę żałować jednak ani jednej chwili spędzonej tam. Pomimo, że program to ciężka praca, to wyciągnąłem kolejną lekce życia z tego wydarzenia. Poznałem naprawdę super ludzi!
Chociaż smuteczek jest duży to nie pozostaje mi nic więcej jak kibicować tym co się udało. Głownie trzymam kciuki za Jakoba, który jest naprawdę fajny i naturalny (nie wiem jak go przedstawią w programie) i Karolinę P. z resztą finalistów jakoś nie znalazłem wspólnego języka, może to znak :)
Oglądając wczorajszy odcinek wyciągam jednak wnioski, że Top Model to program w którym zapomina się o słowie "model" - 3/4 wczorajszego programu było o tym jak jury jeździ autobusem, ehhh, oglądałem Master Chefa i tam przynajmniej okazję miał wypowiedzieć się każdy uczestnik, zaistnieć przynajmniej 10-15 sekund na ekranie, byc docenionym. W Top Model doceniają tylko tych co przechodzą do finałowej 13, o reszcie prawie ani słowa.
To jest wspaniała ekipa o której nie było niestety prawie nic w tv, ja miałem szczęście, że otwierałem pokaz bo zapewne też nie byłoby mnie za dużo. Mimo wszystko ciesze się, że pokazali na internecie fragment mojego castingu, że pokazali kilka moich wypowiedzi :)
Dziękuje wszystkim, którzy umilili mi te 2 dni na mazurach! Byliście super!
Pamiętajcie, że wszystko dzieje się po coś! Pokazałem i walczyłem tyle na ile mnie było stać. Macie jakieś marzenia? Walczcie o nie!
A poniżej jedno z moich dziesiątek zdjęć z Mongolskim oczami :)
fot. Adam Cekiera |